niedziela, 1 lipca 2012

Wideofilmowanie. Tanio, okazja



W piątek byłem na „Homo Musicusie” - filmie toruńskiego reżysera Ryszarda Kruka. Za wstęp do Dworu Artusa zapłaciłem 20 zł. Gdybym znalazł w kieszeni dodatkowe cztery, mógłbym wybrać się na seans Avengers 3D w Cinema City, ale wybrałem dokument o toruńskiej scenie muzycznej. A w nim pełno znajomych: Sofa, Uniatowski, Cebo, Pchełki, Bogdan Hołownia, didżeje z eNeRDe, HATI.

Lista nieobecności jest dość długa. Nie ma nic na temat Kobranocki, Bikini, projektów muzyków z Republiki, Manchesteru, Hotelu Kosmos, Mateusza Waleriana, Pawła Wakarecego i ani jednego kompozytora muzyki współczesnej. Jest za to prof. Roman Grucza i Ergo.



Mówi się, że nie ma głupich pytań. Ta zasada całkowicie nie obowiązuje w przypadku pracy reporterskiej. Można odnieść wrażenie, że autor filmu zrezygnował z klasycznego wywiadu, który wymaga przygotowania merytorycznego i przede wszystkim nienasyconej ciekawości, a sięgnął po kwestionariusz z pytaniami typu: czym jest muzyka? czym jest dla ciebie dźwięk? jak to się wszystko zaczęło? co dalej?

Filmowcy nie zadali sobie trudu, aby przebić się przez gąszcz oczywistości i banałów. Rozmowy wydają się identyczne, muzycy doszli do podobnie niezbyt odkrywczych wniosków: że jesteśmy otoczeni dźwiękami, że muzyką jest wszystko, że ciało brzmi. Typowe artystowskie mambo dżambo. To wszystko niestety nieco przypominało rozmowę niedoświadczonego dziennikarza z prezesem Coca Coli, którego żadne pytanie nie jest w stanie zaskoczyć, bo sztab fachowców od PR przygotował mu drobiazgowe Q & A.

Właśnie głupie pytania sprawiają, że Tomasz Organek z Sofy wychodzi na kogoś, kto w wieku 35 lat dowiaduje się, że w próżni nie ma dźwięku, a Rafał Kołacki, pochodzący ze świata industrialu, folku i grind/deathu, okazuje się fanem Perfectu. Nie muszę oglądać filmu, aby wiedzieć, co lider Rejestracji robił w latach 80. Żaden z artystów nie został w tym filmie należycie przedstawiony: zamiast emocji dostaliśmy garść nieświeżych autodefinicji. Widz nawet nie dowiaduje się, jaki jest ten toruński Homo Musicus.

W zasadzie pod względem formalnym nowy film Kruk nie różni się od jego „Taksówkarza”, który tworzą fragmenty wywiadu z offu zestawione z obrazem o stylistyce weselnego wideofilmowania. Drobiazgi techniczne pogrążają doszczętnie ten film. Fragmenty skręcone są różnym sprzętem, bohaterowie są niestarannie sfotografowani, rozjaśnieni niemal do wypalenia. Mikrofon szeleścił przy rozmowie z Organkiem, głos Uniatowskiego przypominał uroczyste trzeszczenie ministra edukacji z głośnika w czasie dawnych apelów szkolnych, a Ergo usiadło za daleko od wazonu z mikrofonem. Nie wiem, jak można spieprzyć nagłośnienie filmu muzycznego. Czy można było źle nagłośnić „Buena Vista Social Club” albo Pink Floyd Live At The Pompeii”?

Doprawdy nie wiem, jaką prawdę o Toruniu i pracujących tu muzykach chciał mi przekazać Ryszard Kruk. Że wszyscy, mimo ewidentnych różnic estetycznych, myślą podobnie? Że ciężko jest muzykowi w tym mieście? Że muzyka jest tu wszędzie? Zobaczyłem film za 30 tys. zł, który wydaje się wielokrotnie gorszy od zwykłych telewizyjnych produkcji. Do tego jeszcze niespójny, kompozycyjnie i technicznie niezborny, niemówiący nic, a mimo to przegadany.

A dokumenty o muzykach robi się tak.

30 komentarzy:

  1. Gorszy od telewizyjnych produkcji? - foch, foch - jakakolwiek telewizja ma normy przeglądów emisyjnych... - "jeśli wiesz co chcę powiedzieć"... ;-) mww

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tej niekwestionowanej prostoty formalnej wyłonił się jednak pewien wniosek - że muzyka jest symultaniczna. Taka konkluzja padała z ust twórców. Szkoda, że nie znaleziono właśnie takiego celu dla diegezy tegoż dokumentu.
    Ostatnio, przy okazji warsztatów recenzenckich, przyszło mi odświeżyć sobie jeden z dokumentów Kieślowskiego - "Z punktu widzenia nocnego portiera". Ileż w tym, na pozór, oczywistym obrazie przewrotności. Te kontrasty i koncept podkreślają, co chciał powiedzieć reżyser.
    Przecież od kiego padła koncepcja Bazina wiadomo, że nie ma filmu bez ingerencji twórcy, że nawet wybór ustawienia kamery jest już formą działania i dokument nie pozostaje sam sobie, ot tak. Wniosek nasuwa się jeden, żeby być reżyserem, nie wystarczy mieć kamery.

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. Myślę też, że nie chodzi o same pytania, ale o montaż - jedną z dwóch, obok zdjęć, kluczowych składowych filmu. W jednym ze swoich dokumentów doskonały Łoziński pokazał, jak skutecznie montaż manipuluje. Sztuką jest wybrać to, co istotne. Nie wierzę,że w tych rozmów nie wynikało nic poza tym, o czym wspomniałeś.
    To kwestia wyboru, myślę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie polecam Avengers 3D!!!

    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Kim jest ten nieszczęsny Walerian? Wszędzie go pełno choć robi nic co ważne. Czemu ma jakąś gumkę do nosa przyszytą i tyłka jednocześnie przez głowe która mu nosić czerep tak wysoko każe - choć nie ma ku temu przyczyny. Przecie to koles który zadufał się w sobie wraz se swoją garstką muzykoklakierów i tyle w nim nowego światau muzyki- walerianie więcej ikry ma w sobie moj kot gdy go walerianą poczęstuję

    OdpowiedzUsuń
  6. No to niezłą reklamę zrobiliście. Wcześniej, nawet bym nie pomyślał, że warto się fatygować, nie wspominając o inwestycji. Teraz muszę sprawdzić jak bardzo jestem zirytowany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy są potrzebne akurat osobiste wycieczki w stronę Mateusza Waleriana to nie wiem. Co do samego filmu, nie widziałem filmu, ale widziałem "Taksówkarza", gdzie np. ani razu nie użyto obiektywu szerokokątnego, choć się o to prosi. Mogę na tyle zaufać Giedrysowi, żeby stwierdzić, że film "Homo Musicus" jest zrobiony dlatego, że miał być zrobiony. Co zaś mówi sam autor ? http://www.radiopik.pl/gfx/radiopik/files/jasinskm/29_06_homo.mp3 (trochę styl wypowiedzi Łukasza Karwowskiego) Tutaj operator bansuje z aparatem cyfrowym http://www.youtube.com/watch?v=LcXhyvxxJBo Fakt, część ujęć filmu nakręcona w eNeRDe jest fatalna - to obraz w najlepszym wypadku z iPhone 2G. Wywiad z Uniatowskim natomiast bardzo ładnie oświetlony. No nie widzę spójności. I jeszcze tutaj jakaś niespodzianka - bonus http://www.youtube.com/watch?v=9buYx3kJ5TM

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej niepokojace jakościowo ujęcie jest tutaj: https://www.dropbox.com/s/bn05beg0rdm60dy/homo.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądze, żeby to było ujęcie z wersji emisyjnej, ale z trailera, który na jutubie jest po prostu w słabej jakości

      Usuń
    2. ...bo chyba, aż tak źle nie nakręcili :)

      Usuń
  9. Niepokoi również kamera stojąca w tle https://www.dropbox.com/s/yak9ix38jmnf3bs/kruk2.jpg natomiast jedno, co niewątpliwie jest dobre w tym filmie (a przynajmniej trailerze) to... MUZYKA !!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że montaż jest językiem filmowym. Kilkadziesiąt procent ujęć idzie do kosza ze względu na ułomność techniczną, złą grę aktorską lub nieciekawą wypowiedź. Ich dobór i ułożenie z nich sekwencji to chyba najbardziej odpowiedzialna praca. Do tego dochodzą sprawy związane z korekcją dźwięku i obrazu. Trzeba wiedzieć co się robi i po co.

    OdpowiedzUsuń
  11. To pomyśl, Anonimowy, jakie to musiały być masakryczne ujęcia, kore poszły do kosza !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. To wideofilmowanie nie wychodzi u nich wcale tak tanio...

    OdpowiedzUsuń
  13. Panie Jacku Chmielewski, rozumiem, że widział Pan ujęcia, które wylądowały w koszu?

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozumiem raczej, że ten powyżej pyta - widział je.

    Film jest słaby pod każdym względem. Zrobił go ktoś, kto nie ma pojęcia o narracji, rytmie montażowym i gadających głowach w dokumencie. Jak go możemy w kółko odnosić się do "Taksówkarza", który jest filmem miernym? Owszem, ciekawym dzięki bohaterowi, ale to i tak film amatorski sprzed 5 bodaj lat. To były inne czasy i to był off. Nie rozumiem, jak można tak się puszyć ze swojego dorobku i być tak bardzo pozbawionym samokrytycyzmu. Wreszcie - wykazać się taką nieznajomością warsztatową - dźwięk, korekcja obrazu, łamanie osi, zero "story telling". I najgorsza rzecz, choć niewidoczna na pierwszy rzut oka: brak wrażliwości i smaku. Bo one sprawiają, że film ma niuanse, które grają nam na emocjach. Tu grają najwyżej na nerwach.

    Wielka szkoda, bo w tak małym mieście złych filmów robić po prostu nie można. Sami strzelamy sobie w kolano.

    OdpowiedzUsuń
  15. Giedrys to gruby flustrat, marny pjaczyna który ma ledwo na piwo - nic w życiu nie osiągnął, swój styl życia oparty na stylu prostackiej propagandy emitowanej przez swoją nędzną rubrykę w Gazecie Wybiórczej wbija wam do głów, wy tępę matoły !! I Ty Chmielewski Jacku, nie wiele lepsze wrażenie pozostawiasz - wszyscy mają Cię za radykała, nikt nie szanuje twego zdania i najchętniej w dupę by Cię kopnął. A Ty Giedrysie obleśny co w swetrze żeś się urodził i w nim też skonasz - gnidą jesteś największą bo defetyzm siejesz...
    I marna jest ta Twoja polemika bo zapomniałeś o Diskopolskim i Don Vasylu który też przez Toruń Homo i Musicus !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... ja szanuję zadanie Jacka
      Kiwak

      Usuń
  16. No i po co Rysiu robisz sobie siarę! Nie możesz przegryźć, że jesteś marnym "reżyserem"? Jak możesz być tak bardzo zamroczony i zadufany w sobie? Mam nadzieje, że to zrozumiesz(choć wątpię)jak wyślesz swoje ostatnie dokonanie na festiwale. Kiedy dobitnie dostaniesz po tyłku od krytyków.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zarozumiałość reżysera zaczyna przypominać mi tą Łukasza Karwowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  18. jest film na you tube!:
    http://www.youtube.com/watch?v=WC5QfNx4dIY

    OdpowiedzUsuń
  19. HEheheh to nie ten. Ale też słaby.

    OdpowiedzUsuń
  20. ale będzie problem, jak te 2 filmy na festiwale będą zapraszać! będą się mylić. chyba, że tamten już był, bo chyba jest wcześniejszy

    OdpowiedzUsuń
  21. Koledzy zrobili filmowcy zrobili jak umieli filmową laurkę o kolegach muzykach i to jest nietykalna święta krowa. Bo obrażamy jednych lub drugich, bo każą nam nakręcić lepszy, bo powiedzą że nie znamy się, ze mędrkujemy. Ten film jest jak słabe pamiątkowe zdjęcie grupowe zawieszone nad barem w pubie. Najważniejsze jest to, że tam wisi i kto na nim jest.

    OdpowiedzUsuń
  22. Stąd tytuł "Wideofilmowanie, tanio". Właściwie ten film nie musiał w ogóle powstać do końca jako całość. Wystarczyłoby, gdyby każdy wywiad, niezmontowany, z osobna zawieszono na youtube. Kazdy z muzyków mógłby zresztą sam siebie sfilmowac, powiedzieć coś do kamery, co zresztą doskonale robi Sofa. Może powinien pozostać jako projekt otwarty?

    OdpowiedzUsuń
  23. Raz jeszcze obejrzałem trailer. To nie jest ani punkrockowe ksero, ani porządny warsztatowo film. To jest zbieranina ujec z lustrzanek, youtube i komórki, ktore nakrecili jacys kolesie. Kiedyś bardziej interesowałem się wideo. Byłem na stażu w Dziale Form Dokumentalnych w TVP SA wieki temu, chyba w 1996 roku i już wtedy to coś odpadłoby ze względu na nierówną jakosc chociażby.

    OdpowiedzUsuń
  24. ale macie Panowie Giedrys i Chmielewski prze...... :) Ryszard Wam tego nie zapmni nigdy :) prawdziwa cnota krytyk się nie boi, jak mawiają mieszkańcy świata. filmu nie widziałem, zobaczę na pewno. ostatni: Szafarnia, zaskoczył mnie nieporadnością, nudą, brakami warsztatowymi, spłyceniem, brakiem pomysłu, miszmaszem wszelkich możliwych technik, czasów i miejsc, niedokładnością, pospiesznością. czytam, że tu jest podobnie. Szkoda, bo Taksówkarz miał w sobie obietnicę postępu, serce i duszę taksówkarza, ciepło pochylającego się nad tematem twórcy- mimo oczywistych wad. wideofilmowanie tanio, drastycznie, okrutnie i obrazowo oddaje kulturalną ofertę Kruka. a szkoda, gdyby wychylił głowę twórca swą z zaścianka łysych ( Toruń i województwo) ujrzałby nowoczesne środki wyrazu, młodych zdolnych ludzi, ciekawe pomysły i przede wszystkim- profesjonalizm, a nie toruńskie blink blink, jestem fajny, znam układy i sam chcę w nich być, podjazdy, zdrady, oszpecenia publiczne, plotki życzliwych, donosy patriotów, kto komu za ile i inien chłam maści wszelkiej, zapychający nam oczy, uszy a i nosy, by nie czuć było że śmierdzi. Ryszardzie Kruku, pamiłuj wiernych swych fanów i skup sie na rozwoju, a nie mówieniu o nim, na kulturze, a nie zarabianiu na niej, na montażu, a nie chwaleniu się montażystami, na pomyśle, a nie podpierdalaniu ich innym. Potrzeba nam bowiem filmów. Dobrych. Aby żyło się lepiej. Wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  25. "Sami autorzy przyznali, że film został ostatecznie zmontowany na kilka godzin przed projekcją, co widać było gołym okiem."

    OdpowiedzUsuń