Dobre wieści dla toruńskich poetów i pisarzy. Pod auspicjami UMK powstanie pismo literackie „Inter-”. Nie dajmy się zwieść fatalnemu tytułowi i patronowi, po którym raczej niewiele można się spodziewać. Po prawie dziesięciu latach Toruń doczeka się periodyku literackiego. Były próby: coś usiłował zmontować Cezary Dobies, nad własnym wydawnictwem pracował też toruński oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Wszystko zakończyło się na knajpianym rysowaniu makiet i zamawianiu tekstów u przypadkowych autorów.
Większości zespołu redakcyjnego „Interu” nie znam. Wszystko prowadzi poeta i doktorant Tomasz Dalasiński, który dobrał sobie grono współpracowników godnych zaufania m.in. Rafała Derdę, Magdalenę Gałkowską, Karola Maliszewskiego, Szymona Szwarca, Pawła Tańskiego. Jest też rada redakcyjna. Nie lubię specjalnie rad redakcyjnych, ale w tej jakoś uspokaja mnie obecność Aleksandra Madydy, Macieja Wróblewskiego, Dariusza Brzostka i Radosława Siomy.
Plany są ambitne: powstanie biblioteka z trzema seriami – poetycką, prozatorską i krytyczną. Szkoda, że na razie „Inter-” nie doczeka się wersji papierowej – papier to nadal coś.
W końcu pojawi się jakiś następca „Undergruntu” - mam nadzieję, że zupełnie inny i lepszy. Pismo, które prowadziliśmy z przyjaciółmi, miewało dobre i złe chwile. Bywało redagowane podle, bez pomysłu, zdarzały się pomyłki i redaktorskie błądzenie w ciemności. Mieliśmy po 22-23 lata, gdy pismo osiągnęło największą poczytność, więc większość rzeczy zwalaliśmy na młodość i amatorstwo. No i chyba właśnie to wszystko sprawia, że archiwalne wydania przeglądam ze wzruszeniem i wściekłością. Bo zawsze można było to zrobić inaczej i lepiej.
W Toruniu ruszy literatura. Poeci i pisarze znów będą chodzili po mieście z podniesioną głową, z rewolwerem w kieszeni. Wokół pisma wyrośnie tłumek sympatyków i hejterów, a nic czytelnika lepiej nie łączy z redakcją niż bezinteresowna nienawiść i zazdrość. Wrócą środowiskowe kwasy, obmowa na stronie, złośliwe recenzje pod pseudonimem, pijani poeci połamią sobie nosy na spotkaniach, a kobiety najpierw będą kręcić się wokół pośledniejszych publicystów, aby po ich głowach i łóżkach wspinać się do redakcyjnych Jaggerów i Morrisonów.
W mieście zapanuje „Intergrunt”.
Umrze jak wszystko w tym mieście.
OdpowiedzUsuńzobaczymy
OdpowiedzUsuńa umrze jak wszystko
nie tylko w tym mieście
może jednak pożyje
godnie
chwalmy decyzje
OdpowiedzUsuń