poniedziałek, 21 marca 2011

Moja wymarzona piętnastka

Jak wiadomo, w Toruniu działa złota piętnastka, która zajmie się pracą nad przetargiem do strategii kultury. Z tego, co wiem, samo jego konstruowanie było całkowitą partyzantką. Urzędnicy przy okazji różnego rodzaju dziwnych uroczystości proponowali zacnym toruńskim mężom członkostwo w tym zespole – ktoś właśnie zastanawiał się, czy na jego bankietowym talerzyku spoczywa listek bazylii czy innego egzotycznego ziela, a tu nagle zaskakiwał go urzędnik z niezwykle śmiałą propozycją współpracy z gminą miasta Toruń. Z ustami pełnymi strawy za pieniądze podatnika nie mówi się zazwyczaj „Nie”. A później urzędnicy ex cathedra przed dziennikarzami ogłosili, kto się włączył do tej grupy i co będzie w niej reprezentował. I nie było jak tego prostować. Tak przynajmniej uważają ludzie, których carskim ukazem wciągnięto do zespołu.

Michał Zaleski chwalił się, że w tym zespole zachowano parytet jedynie pięciu przedstawicieli samorządu lokalnego. Na liście znalazł się jednak Krzysztof Koman, rzecznik jego komitetu w zeszłorocznych wyborach samorządowych, oraz Michał Staśkiewicz, członek rady prezydenckiej. Nie sądzę, aby należeli do największych krytyków poczynań administracji Zaleskiego w tym gronie. Nie oczekiwałbym od nich propozycji rewolucyjnych zmian albo śmielszych analiz, jak wygląda toruńska kultura. Obecność Komana w tym zespole zadziwia o tyle, że przedstawia się go jako „animatora kultury”. Cóż, z racji wykonywanego zawodu raczej znam się na małostkach lokalnego życia artystycznego, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć żadnej udanej inicjatywy firmowanej przez lidera zespołu H5N1. W grupie znalazł się też prof. Piotr Klugowski, ale znów pamięć mnie zawodzi, jeśli chodzi o zaangażowanie dziekana wydziału sztuk pięknych UMK w lokalny światek kulturalny.

Proporcje strony rządowej i opozycji są nieco inne niż oficjalne deklaracje urzędników. W razie ewentualnych głosowań można zapewne liczyć na votum seperatum Tomasza Cebo, Ryszarda Kruka i Katarzyny Jaworskiej, choć nie byłbym do końca pewien co do ich jednomyślności w wielu sprawach. Zastanawia mnie to, jaką pozycję zajmie Marek Żydowicz, który w zasadzie przez lata był zaciekłym krytykiem poczynań administracji, ale ostatnio jego relacje z prezydentem się znacznie ociepliły. Zakończył się spór o zegar na nowomiejskim zborze. Jego wskazówki stały albo biegły w przeciwnym kierunki w proteście przeciwko urzędnikom. To tak jakby pleban chciał coś koniecznie zrobić na złość wójtowi. Niezwykle prowincjonalna kłótnia, która chyba doskonale definiuje to, w jakim mieście żyjemy.

Jak wielu słusznie zauważyło – w grupie zabrakło przedstawicieli instytucji utrzymywanych przez samorząd województwa. Nie ma nikogo z Teatru Horzycy, Galerii Wozownia, Muzeum Etnograficznego, Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury, Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka, mimo że to niezwykle istotne instytucje na mapie kulturalnej całego województwa.

Spróbuję zatem stworzyć dream team, który reprezentowałby wszystkie środowiska. Zrezygnowałem z parytetu: pięciu przedstawicieli oficjalnej kultury na dziesięciu reprezentantów pozarządówki. Moim zdaniem zespół powinien być w dużym stopniu niezależny od urzędu, który i tak zapewne będzie miał ostatnie słowo, jeśli chodzi o redakcję dokumentów przetargowych.

Magiczna piętnastka:

Witold Chmielewski – to jeden z najbardziej rozsądnych głosów w debacie publicznej w mieście. Nie boi się wygłaszania opinii niepopularnych. Bez wątpienia autorytet, którego zdania chętnie słucha środowisko.
Krzysztof Ćwikliński – najbardziej znany toruński poeta byłby gwarantem, że miasto nie zapomni w przetargu o środowisku naukowym i literaturze.
Dobrila Denegri – w oryginalnym zespole nie ma ani jednego przedstawiciela CSW. Dlaczego nad strategią kultury nie mógłby pracować obcokrajowiec?
Zbigniew Derkowski – trudno byłoby wyobrazić sobie to grono bez dyrektora wydziału kultury.
Katarzyna Jaworska – szefowa Tofifest od wielu miesięcy stara się otworzyć w województwie Regionalny Fundusz Filmowy. To byłby potężny zastrzyk pieniędzy nie tylko dla filmowców, ale również dla muzyków, dźwiękowców, aktorów, scenografów, itp.
Paweł Kołacz – wzór obywatelskiego zaangażowania.
Grzegorz Kopcewicz – instytucja lokalnego światka muzycznego.
Michał Korolko – nie ma większego w regionie autorytetu w sprawie funduszy unijnych od obecnego wicemarszałka województwa, który w przeszłości był pierwszym dyrektorem CSW.
Maurycy Męczekalski – organizuje Blues Meeting, Jazz Od Nowa Festiwal, Klamrę, Buum Poetycki. Kierowana przez niego Od Nowa powinna wyznaczać standardy prowadzenia klubu studenckiego.
Jadwiga Oleradzka – chyba nie trzeba wystawiać rekomendacji dyrektor jednego z najważniejszych festiwali teatralnych w tej części Europy, która w dodatku od tego roku zorganizuje zupełnie nowy festiwal o bardzo interesującej formule. Szefowa Teatru Horzycy nie stroni od krytyki poczynań samorządu. Od całkowitego blamażu uratowała projekt sali koncertowej - bez jej interwencji mielibyśmy nieużyteczny koszmarek, przygotowany do prezentowania bizantyńskich widowisk.
Romuald Pokojski – doświadczenie Wiczy w prowadzeniu Gdańska w walce o tytuł ESK z pewnością przyda się w Toruniu. To, że nie znalazł się w prawdziwym gronie ekspertów, jest wielką pomyłką.
Tomasz Szlendak – niewątpliwie najbardziej wyrazisty humanista na toruńskim uniwersytecie. Jego analizy miejscowej kultury po prostu przerażają. Bo czy nie przeraża Was to, że większość studentów toruńskiej wszechnicy nie chce, aby w mieście zagrały Strachy Na Lachy albo Kult, tylko koszmarny Feel?
Andrzej Szmak – dyrektor BTCM zna się na kulturze i ma raczej złe doświadczenia ze strategią promocji opracowaną przez Eskadrę. Po stronie urzędu potrzeba wyrazistych zawodników, a nie tylko arbitrów elegancji, urzędniczego bełkotu i lizusostwa.
Joanna Scheuring-Wielgus – na miejskich debatach jest znakomicie przygotowana, mimo że mówi o trudnych sprawach, zawsze zachowuje zimną krew. Czysty konkret, który miażdży wielu debatowych krzykaczy.
Marek Żydowicz – obecność szefa jednej z najważniejszych europejskich imprez filmowych gwarantuje, że nie będzie nudy na posiedzeniach.

6 komentarzy:

  1. bo nie pozwoli wybitny J.W. naczelny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysztof Ćwikliński? Co najwyżej dostanie kolejne pieniądze na nigdy nie zrealizowany projekt twórczy, jak np. tom wierszy o Toruniu. On nikogo nie jest w stanie reprezentować poza samym sobą, zresztą nikt mu nie da mandatu, bo w swoim środowisku jest znany aż za dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Połowa z tego dream teamu jest zbyt kumata, by dać się uwieść podchodami urzędników.

    OdpowiedzUsuń
  4. A Jacek Chmielewski wyzbył się anonimowości i od razu jakiś taki delikatniejszy się zrobił.Nie gryzie Zaleskiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie do wiary! Całkiem przypadkowo się dowiedziałem dziś a takiej "15" i opcji wydania 100 tysięcy złotych na "kulturalne" pomysły zerżnięte od innych miast. Jako żem zwykły zjadacz chleba i zarazem "prywaciarz" w branży kulturalnej mam spore opory. Opory aby sobie wmówić, że jakiś tam drobny odsetek pieniędzy z płaconych przez mnie podatków, zostanie dobrze dalej przemielony.

    OdpowiedzUsuń