piątek, 25 marca 2011

Gdzie jest rewolucja, kiedy śpi


Jarosław Jaworski zaapelował w „Gazecie”, abyśmy powołali własny kongres kultury – lokalną mutację europejskiego kongresu we Wrocławiu. Jeden dzień obrad odbyłby się w Bydgoszczy, która zmobilizowała swoje środowiska twórcze do debaty kulturalnej. Takie pomysły padały już wcześniej w rozlicznych dyskusjach związanych ze staraniami Torunia o tytuł ESK. Ale teraz, gdy padła konkretna propozycja Jaworskiego, pomysł skomentował jedynie Marcin Gładych na swoim blogu. Wcześniej „Gazeta” zasypywana byłaby wypowiedziami podnieconych animatorów i akademików, na gazetowym forum zderzyliby się zwolennicy ancien regime, antyzaleska opozycja i niezliczone grono trolli. Zapadła zupełna cisza.

A przecież to nie pomysł na kolejną nudną nasiadówkę w CSW i kolejną debatę - dyskusje nagle zrobiły się w tym mieście szalenie przewidywalne - wiadomo, kto i co będzie mówił, kogo atakował, kogo bronił. Okopaliśmy się w swoich poglądach tak głęboko, że publiczna wymiana opinii nie ma już najmniejszego sensu. Gdzie są pełne rewolucyjnego żaru apele Karola Zamojskiego? Co się stało z przenikliwymi diagnozami Witolda Chmielewskiego?

Nic tej ciszy nie przerywa. Środowisko może niezawodnie liczyć na urzędników, jeśli chodzi o strategię kultury – ona powstanie i nikt już nikomu nie zarzuci, że magistrat nie wsłuchuje się w głos toruńskich artystów, ale dokument znajdzie zaszczytne miejsce na zakurzonej półce obok strategii promocji. I nikt nie mówi, że dyrekcja CSW kończy czystki w galerii, że w Muzeum Okręgowym wrze, że za 300 tys. zł - czyli budżet takiego tam Tofifestu z okładem i jedna czwarta kasy jakiegoś tam Kontaktu - Toruńska Agenda Kulturalna wyśle w kosmos wzrost kilkudziesięciu Facebookowiczów, bo Gagarin był podłego wzrostu. Ale ćśśś. Sza.

Niezastąpione „Nowości” w takim klimacie mogą beztrosko napisać:
- Czuć powiew zmian - szeptano podczas dziewiczego oprowadzania po wystawie „Statek kosmiczny Ziemia”. To co rankiem szeptano, po wieczornym wernisażu słychać było już głośno.
albo
Gdziekolwiek się w Toruniu pójdzie, to wszędzie słychać o najnowszej wystawie w Centrum Sztuki Współczesnej...
albo
Każdy związek ma obowiązek przedstawienia się dyrektorowi i zasygnalizowania, że istnieje. „Robotnicy Sztuki” do tej pory nie przedłożyli mi żadnego dokumentu. Dziwna sytuacja.

Jak zareagowała na to Inicjatywa Kulturalna? Stać ją jedynie na drobne uszczypliwości i poszczekiwanie jak piesek, który jest mały i chujowy i w dodatku szczeka zza płotu.
Przesuwa się granica, co urzędnik może zrobić z artystą. W tym momencie nie wiem, co musiałby zrobić dyrektor CSW, aby z dnia na dzień stracić stanowisko. Wymusić odszkodowanie? Przekroczyć swoje uprawnienia i skopać leżącego przechodnia? Wait... Shit.

A nowoczesna psychologia zna odpowiedź, co słyszał dziennikarz Tomasz Bielicki na dziewiczym, pierwszym i najlepsiejsim oprowadzaniu po najnowszej wystawie w CSW.

4 komentarze:

  1. Więc gdzie to nie zatrybiło?

    Magistrat twierdzi, że wyciąga rękę. Członkowie powołanej komisji, że im zarzucają branie pieniędzy. Że mieli być ci, a że tamci.

    Inni, że pierdolą komisję i ciemność widzą. Jeszcze następni, że Jaworski jak potłuczony gada o Bydgoszczy, skoro rok temu sam z ramienia ESK na artystów szczekał.

    Uprawiamy tę samą retorykę, za którą Kaczyńskich na pal nabijali. Ogarnijmy się, zamiast pić wódkę na tonącym okręcie.

    MW

    OdpowiedzUsuń
  2. a może ta inercja wynika po prostu z rezygnacji? ile można gadać, protestować, ironizować, krzyczeć, skoro to nie przynosi żadnego efektu?
    czy kolejne płomienne przemowy nie przypominałyby coraz bardziej wystąpień tego łysego kolesia, który wykrzykuje na ulicy biblię, a którego i tak nikt nie słucha?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra diagnoza - tu chodzi o rezygnację - po co zabierać głos, skoro to nie ma najmniejszego sensu. Po co składać wnioski o dotację, skoro potem pieniądze dostaną filmowcy, którzy nigdy nie nakręcili dobrego filmu... Po co tracić czas na pisanie wniosków?

    OdpowiedzUsuń
  4. kurde! grzesiu!
    ile można walczyć z burakami? z kolesiostwem? z niekompetencją i oszołomstwem?

    bielicki napisze to co mu zagrają, ze wystawa nowej pani dyrektor świeci pustkami, a część prac zwyczajnie tam nie działa, kto to sprawdzi?
    przecież nikt nowego dyr z frekwencji nie rozlicza...
    ze Toruń 2016 tudzież TAK dalej uprawia siermiężne eventy? który dziennikarz kulturalny zrobi z tego rzetelną i krytyczną recenzję?
    i czy to TAK naprawdę interesuje mieszkańców?
    Który z mających ciepła posadkę pracowników muzeum okręgowego zdecyduje się przerwać milczenie?
    że inicjatywa milczy? hmm... być może jej członkowie przenoszą swoją działalność do innych miast, idąc w ślady poprzedników - wielu zrezygnowanych artystów i animatorów, którzy z tego skansenu uciekli...
    Byc może lud toruński lubi pierniki, stęchliznę skansenu, wywietrzałe idee i dlatego reformatorzy z Kopernikiem na czele uciekają do Fromborka, Gdańska czy Lublina??
    Patrząc zaś na skład grupy konsultacyjnej do strategii widać jedynie osoby od wielmożnego zależne. Ani przełomu ani rewolucji z tego nie będzie... wszyscy to wiemy nie czekając nawet na efekt ich pracy...

    przyczyn agonii jest wiele i wszyscy jesteśmy jej winni

    OdpowiedzUsuń