środa, 16 lutego 2011

Raport z wymierającego miasta


Zaraz gdy skończyły się marzenia Torunia o Europejskiej Stolicy Kultury, stało się coś niespodziewanego. Ludzie, którzy zajmują się w tym mieście kulturą niezależną, przyszli do eNeRDe. Bez umawiania się, spontanicznie. Doskonale wiedzieli, pod jaki adres mają się udać, żeby w jakikolwiek sposób odreagować tę nagłą stratę. To było dziwne spotkanie, przypominało raczej stypę, choć alkohol lał się strumieniami, choć wszyscy prześcigali się w czarnym humorze. Była w tym jednak rozpacz, żałoba, którą można okazać jedynie jakąś formą cynizmu. Gwałtowna, wręcz cielesna, reakcja na wiadomość, że coś z nas ubyło. Coś, co w istocie nie miało nic wspólnego z marzeniami o europejskiej stołeczności. Powróciło za to niepokojące pytanie o motyw wszelkich działań. Pramatka wszystkich pytań. Po co? Po co to wszystko?
Wielu powtarzało, że to koniec, że wyjadą. Nie czuć było w tym triumfalizmu, że oto za chwilę w nowych warunkach rzeczywiście będą mogli odnieść sukces. Mówili o tym w poczuciu klęski, bo decyzja o wyjeździe będzie odwrotem, ucieczką z miasta, które wiele im niegdyś obiecało. Niektórzy liczyli na zmiany. I wiele się zmieniło.
To miasto musi umrzeć, jeżeli powoli i beztrosko pozbywa się swoich najbardziej kreatywnych mieszkańców. Zaczęła się czystka. W najbliższym czasie pracę straci kilka osób z działu merytorycznego Centrum Sztuki Współczesnej, kilka innych na początku roku przywitała upokarzająca degradacja. To bardzo wartościowe postacie – niektórzy dla pracy poświęcili własne ambicje artystyczne. Niedawno dowiedziałem się, że twórcy, którzy nie szczędzili krytyki administracji Michała Zaleskiego, bezpowrotnie zostali odcięci od organizacji Skywaya. Niektóre instytucje kultury nawet w połowie są obsadzone ludźmi Czasu Gospodarzy, inne gorąco wspierały to ugrupowanie w niedawnych wyborach kosztem własnej niezależności. Ci, którzy odchodzą z pracy w toruńskiej kulturze, być może wybiorą teraz dla siebie miasto, gdzie kaprale nie prowadzą wojny z artystami.
Michał Zaleski – człowiek, który tej wojny zdaje się nie zauważać - mnie nie przeraża. Przeraża mnie za to jego dwór. Każdy możny lubi towarzystwo potworów, karłów i błaznów. Są jeszcze poddani, którzy codziennie muszą zgadywać, w jakim nastroju jest władca, aby nie powiedzieć nic, co by się nie zgadzało z jego wizją świata. W otoczeniu, które schlebia, traci się zdolność krytycznego myślenia. Żyje się w świecie, w którym pewne i bezpieczne są tylko stałe rytuały – otwieranie i zamykanie festiwali, wernisaże i finisaże, medale i nominacje, podpisywanie dotacji i okolicznościowe przemówienia. Pomiędzy tym wszystkim jest jakaś pustka, w której czasami zabrzmi głos sprzeciwu lub skargi. Czasami też jakiś minister kultury albo marszałek województwa zauważą, że dzieje się zło. W biały dzień, bezczelnie, bez finezji.
Wielka lista nieobecności stale się rozszerza. Na poprzedniej zabrakło wielu nazwisk. Piotr Krzyżanowski, Jarosław Spychała, Michał Śledziński, Dagmara Pochyła, Ernest Wińczyk, Anna Ciabach, Paweł Jaworski, Maciej Duszyński, Karolina Mełnicka, Paulina Danecka, Dominik Rokosz. Wkrótce do listy dołączą kolejni artyści i działacze. Wtedy miasto umrze.
I znów stanie się niespójne jak sen, nierozpoznane i nienazwane, zimne i wyniosłe jak gotyk. Toruń znów będzie Toruniem – niczym więcej, niczym mniej.

14 komentarzy:

  1. W dodatku coraz młodsi twórcy i animatorzy opuszczają Toruń. Ciąg dalszy listy: Ernest Wińczyk, Anna Ciabach, Dagmara Pochyła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutaj powyżej jest 3-5 mega ważnych nazwisk młodych toruńskich twórców, którzy czasem nawet nie zagrzeją tu miejsca do końca studiów. Wyprowadzki w trakcie studiów lub zaraz po to sprawa ciężka do uchwycenia. W szczególności jeżeli dotyczy to osób, które z jakichś przyczyn przyjechały tu na studia artystyczne i się rozczarowały. Z perspektywy 10, 20 lat takimi przykładami są na przykład Oskar Dawicki lub Monika Waraxa.

    OdpowiedzUsuń
  3. (przepraszam za powtarzanie tych samych słów ale jest późno a ja mam jeszcze robotę)

    OdpowiedzUsuń
  4. poetka Olga Sokal, filmowiec Radek Drozdowicz...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale przyjechali Grzeszczykowie, mamy poetę Kurka, jest ela hyciek. Toruń nie umiera. On po prostu wchodzi na inny poziom kultury. Poziom niedostepny nam zwykłym jej konsumentom...

    OdpowiedzUsuń
  6. Radek Drozdowicz... ale Radek chyba wróci wyjechał po prostu na rok do RPA...

    OdpowiedzUsuń
  7. No dobrze, a reszta to od razu wróci?

    OdpowiedzUsuń
  8. przyjechał też Kołakowski, artysta z dużego miasta i chciał u nas tworzyć sztukę i uczyć kultury

    hmm, ale w sumie to zły przykład bo też już wyjechał

    OdpowiedzUsuń
  9. I to obrażony jaki !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. ale Adam Zemełka jest w Toruniu! pozdrowienia z Poznania.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest też w Toruniu Krzysztof Koman.

    Dlaczego twoim zdaniem Toruń tak szybko przegrał batalię o ESK 2016?

    Trudno na chwilę obecną mówić o konkretach - nadal nie znamy opinii członków trzynastoosobowej komisji konkursowej, w której skład weszły osoby powołane przez Ministra Zdrojewskiego oraz kilka reprezentujących unijne instytucje. Może odpadnięcie z rywalizacji, wraz z sąsiednią Bydgoszczą, będzie pewnym katharsis, które da do myślenia wszystkim oponentom naszej partnerskiej współpracy, a może wreszcie należy sprawnie wyciągnąć wnioski i równie intensywnie budować na silnych fundamentach, które po ESK 2016 pozostają. Nie chowajmy projektu do szuflady! Z pewnością na pełną ocenę będzie trzeba jeszcze poczekać, ale już dziś nie powinniśmy załamywać rąk, lecz postarać się podtrzymać swoisty "ogień kultury", który rozpalił się w sercach tysięcy torunian. Startując do rywalizacji w wielu debatach podkreślano, że sama rywalizacja może przynieść nam wiele korzyści. Byliśmy najmniejszym miastem, ale z pewnością liczyliśmy się w stawce. Mieliśmy dobry program, setki pomysłów, zamysł i zapał. Wspomniana komisja postawiła jednak na większych. Jestem przekonany, że jeszcze pokażemy jak bardzo się mylili.

    OdpowiedzUsuń
  12. W jaki sposób przekonałbyś młodych ludzi, aby po studiach nie wyjeżdżali z Torunia w poszukiwaniu pracy i lepszych perspektyw?

    Toruński rynek pracy w ostatnich latach zdecydowanie się zmienił. Rozwija się przede wszystkim sektor usług, np. mówi się wręcz o swoistym „zagłębiu" brokerskim. Wymiernym wskaźnikiem jest przede wszystkim stopa bezrobocia, a ta obecnie jest w Toruniu niższa niż choćby w sąsiedniej Bydgoszczy. Należy jednak pamiętać, iż Toruń liczy 200 tysięcy mieszkańców i nie jest w stanie „wchłonąć" nawet wszystkich absolwentów uczelni. Jest to jednak z pewnością dobre dla przedsiębiorców, którzy mogą wybierać najlepszych pracowników. Dla osób młodych rozwiązaniem, które cieszy się coraz większym zainteresowaniem jest także założenie własnej działalności gospodarczej. Miasto ma za zadanie zachęcać inwestorów, do lokowania tutaj swoich firm, a obecnie działających do ich rozwoju. Temu służy uruchamianie nowych stref inwestycyjnych, sprawna, kompetentna i przejrzysta administracja samorządowa. Jeśli w mieście będzie panował korzystny klimat do inwestowania, będą również miejsca pracy. Należy również rozwijać współpracę z uczelniami tak, by powstały kolejne inkubatory przedsiębiorczości, które pomogą odnaleźć się na rynku pracy ich absolwentom.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nareszcie się wypyszczasz. Dobrze. Pochlebstwa towarzystwa nic nie kosztują i nic nie ważą. Źle. Obecność odnotowałem ;)

    OdpowiedzUsuń