środa, 14 września 2011

A platforma leży u moich stóp

Popularne powiedzenie uczula, że o gustach nie powinno się dyskutować. Oczywiście, to taka niezobowiązująca sugestia towarzyska – na zapoznawczym obiedzie u teściów raczej nie wypada krytykować zastawy, mówić, że biblioteczka składa się z pozycji dla średnio rozgarniętego gimnazjalisty, że obrazy na ścianach to festiwal bezguścia. Ta salonowa zasada nie obowiązuje w realiach kampanii wyborczej, zwłaszcza gdy kandydaci prześcigają się w ideowej i estetycznej tandecie. Wystarczy przyjrzeć się ich stronom internetowym, aby przekonać się, kim w rzeczywistości są, co robią, co w nich tak naprawdę siedzi, jaki profil wolą pokazać wyborcom, a jaki partii.

Usuń z ulubionych
Jeśli któryś ze znajomych na Facebooku na kilka tygodni przed wyborami usztywnia się, nakłada galę, to wiedz, że coś się dzieje. Zapewne ma zamiar odważnie wkroczyć na korytarze sejmowe z listy Platformy Obywatelskiej. To wystarczający powód, aby pozbyć się takiego znajomego, bo będzie agitował, uśmiechał się, zapraszał w pomarańczowe odmęty platformerskiego internetu, ciągał za rękaw jak natrętny żebrak, którego nie da się kulturalnie spławić. Będziecie widzieli tylko jego drapieżny zębów błysk i pożyczony weselny garnitur.

Profil kandydata PO na FB różni się od stron innych użytkowników portalu. Panuje na nim oficjalna nuda: zdjęcia rodziny, coś z wakacji, ściskanie dłoni społeczeństwu, fotki z prominentnymi działaczami i – obowiązkowo – w stroju piłkarskim. Statusy udowadniają, że działacze Platformy wiodą okropne życie, pełne podziękowań, kurtuazji, weekendowego patriotyzmu i kibicowania.

Wśród kandydatów z okręgu toruńsko-włocławskiego najciekawiej prezentuje się tablica Doroty Łańcuckiej z Lipna, która sprawia wrażenie, jakby rzeczywiści powstawała z inicjatywy kandydatki, a nie rzeszy wolontariuszy – wiadomo, neoliberalna gospodarka lubi darmową siłę roboczą. Pojawiają się czasami dość naiwne wpisy, jak np. ten: „Zgadzam się, że kultura to nie tylko rozrywka! To też gałąź gospodarki i forma rozwoju. To także, a może przede wszystkim zaangażowanie obywatelskie. Dzisiaj ważne są narzędzia, technologie, ale muszą iść w parze z niezależnym myśleniem. EKK nie podał recepty, ale propozycje modelowe”. Na ogół jest przyzwoicie. Kandydatka zalotnie czasami pokaże internautom język.

Pozostali zabiegający o mandaty poselskie – na obowiązkowo otwartych tablicach – utrzymują zdawkowe kontakty z elektoratem liberalnym. W walce o zaszczyty nie ma czasu na pieszczoty.

Lenz w bródce Seattle
Tomasz Lenz (hasło wyborcze „Lenz go”) wyskoczył w kampanii z profesjonalnie przygotowanymi filmikami. Ale dajmy temu spokój. Zajmijmy się jego zainteresowaniami. Pod tym względem nie odbiega od innych działaczy Platformy – lubi porżnąć w gałę, ale do pasji zalicza też słuchanie grunge'u, czego się dowiadujemy z jego otwartej tablicy na Facebooku. Tak, tego absolutnie martwego gatunku muzyki rockowej, który zabłysł i zniknął w pierwszej połowie lat 90. Ciekaw jestem, czy poseł Lenz słucha przetrzebionego heroiną Alice in Chains, Nirvany, która osiągnęła nirwanę, albo Pearl Jam, które nie skomponowało nic, co by dorównało debiutanckiemu „Ten”. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że po ciężkim dniu pracy i meczu z kolegami z partii, poseł ziemi toruńskiej wraca do sejmowego hotelu i włącza styrany „I Hate Myself And Want To Die” Nirvany.



Nie dziwi mnie obecność filmowca Ryszarda Kruka w gronie fanów posła. Zastanawia mnie, co w tym miejscu robi Tomasz Cebo z klubu eNeRDe.



Jego laurka wideo dla ulubionego parlamentarzysty pachnie kononowiczyzną: „uwielbiam ludzi, którzy myślą nowocześnie, to jest człowiek, który idzie z postępem, który idzie z czasem ducha”, „ma kulturę osobistą w sobie”, „nie trzeba mu podawać wszystkiego na tacy, ponieważ sam tych tac szuka i je podaje”. Do tego Cebo zagłosuje na niego nieuczciwie, bo wszystkimi kończynami. Łubu-dubu.

Polska w budowie, czyli strona w budowie
Zdecydowana większość kandydatów PO z okręgu toruńsko-włocławskiego nie ma strony internetowej. Inni coś tam sobie założyli, ale generalnie nie mają się czym chwalić.

Marek Wojtkowski to poseł tak głęboko zakamuflowany, że większość agencji fotograficznych śledzących kariery polskich polityków w swoich zasobach nie ma jego zdjęcia. Na swojej stronie internetowej w zakładce „Inni o mnie” znacząco nie zamieścił nic. Oprócz tego na witrynie nie przyznaje się do żadnych pasji poza gałą, wycieczkami krajoznawczymi i zapewne władzą.

Domicela Kopaczewska też się kulturą nie zajmuje. Zapewne chłopaki nie zapraszają jej do gry w gałę, bo to męska partyjna rozrywka, ale posłanka na stronie pisze: „W mojej pracy staram się nie zawieść ludzi, którzy mi zaufali. Uśmiechnięte dzieci w „kolorowych szkołach” , grające w piłkę na „Orlikach”...”

Grzegorz Karpiński założył bloga literackiego – kozloteka.blox.pl - z dwiema działaczkami Platformy: Agnieszką Kozłowską-Rajewicz i Joanną Muchą. Karpiński recenzuje książkę Leszka K. Talki. Zapewne krytycznoliteracka pasja wygaśnie po październikowych wyborach. W życiu Mirosława Graczyka nie dzieje się nic – aktualności puste. Janusz Dzięcioł odnotowuje zwycięstwo w pierwszej edycji „Big Brothera” i rolę w filmie „Gulczas, a jak myślisz”.

Tomasz Michnicki – tomaszmichnicki.pl - ma 25 lat, ale mówi jak dziadek: „Witam na mojej stronie. Życzę miłego serfowania”. Wcześniej lubił motocross, teraz zapragnął władzy. Na jego starej stronie czytamy o przyczynach odejścia od sportu motorowego: „Ze względy na brak odpowiednich środków finansowych niezbędnych do uprawiania sportu motocrossowego, Tomasz Michnicki zmuszony był zrezygnować ze ścigania w motocrossie”. Na szczęście jego kariery nie przerwała kontuzja, tylko brak kasy. W polityce marności nie zabraknie. Program wyborczy? Nie bądźmy małostkowi. „Już wkrótce przedstawię program wyborczy oraz korzyści jakie otrzymasz głosując na mnie 9 października” - obiecuje na stronie.

Jest jeszcze Łukasz Rycharski i jego witryna www.lukaszrycharski.pl. Jego sztabowcy – a może on sam – wysłał do toruńskich mediów informację o „oficjalnej inauguracji kampanii wyborczej do Sejmu znanego torunianina – działacza harcerskiego i społecznika – Łukasza Rycharskiego”. Znam wszystkich znanych torunian, ten jeden szelma mi umknął, bo schował się w organizacji paramilitarnej. Kandydat na wstępie odcina się od polityki i w swoim klipie wyborczym mówi: „Dla polityków ważne są słowa i występy w telewizji. Dla nas, zwykłych ludzi, ważne są warunki, w których żyjemy. Po prostu”. Pomysłowe.

Antoni Mężydło - http://antonimezydlo.pl/ - w hobby wpisał sobie sport i filozofię. Nie precyzuje, czy chodzi o piłkę nożną czy fenomenologię. Możliwe, że chodzi o pływanie. Jest tam zdjęcie, które kojarzy mi się z Hypnotoad z „Futuramy”:



Rodzina na swoim, czyli na bezludnej wyspie
Beata Krzemińska – strona www.beatakrzeminska.pl - nie lubi: zawiści, stereotypów, myszy, zapachu benzyny, ludzi, którzy nie słuchają innych. Śmiałe wyznanie. Aby otworzyć siebie przed elektoratem, postanowiła skorzystać z salonowej zabawy, która zwykle pojawia się na nudnych nasiadówkach bez alkoholu. Zadała sobie pytanie „Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?” Kandydatka zabierze muzykę, psy i kota, książkę, adidasy i strój sportowy (kandydawanie z listy PO zobowiązuje do dbania o tężyznę nawet poza kulturą), rower (zawsze może się trafić ścieżka), nasiona (jak się ma „duszę rolniczki”, która „lubi siać, plewić”). Internet (i zapewne mały generator energii). A żeby przełamać nieco schemat nudnej zabawy, na bezludną wyspę zabierze rodzinę, aby nie była taka bezludna. Co za myśl przeklęta!

Zakładka „muzyka” przekonuje, że kandydatka w zasadzie nie ma szczególnych upodobań muzycznych. Na początek śmiałe wyznanie: muzyka dla kandydatki „zaczęła się od Wolfganga Amadeusza Mozarta. Odkryłam to kilka lat temu kiedy moja córka Magda przygotowywała się do konkursu o jego twórczości. To wtedy odkryłam ten utwór i mam swój numer jeden – [tu kandydatka wstawia link do Symfonii nr 40 Mozarta w interpretacji jakiegoś zespołu mariachi] I trudno uwierzyć, że powstała ćwierć wieku temu. Jestem fanką również innych utworów przedwcześnie zmarłego muzycznego geniusza”. Faktycznie. Mozart urodził się w latach 80;, a pierwsze symfonie wymierzył w system, który hołubił melodyjnego hard rocka.

„Numerem dwa na mojej liście są utwory Johanna Sebastiana Bacha i ten ….barok” - pisze kandydatka, która później stwierdza radośnie, że "Bolero" jest dobre na smutki. Zaczyna się lista linków z piosenkami takich zespołów jak m.in. Perfect, Budka Suflera, Dżem, Urszula, George Michael, U2, Guns n' Roses, ABBA, Kult (ulubiony zespół Platformy, pomarańczowa trasa to Parteitagi), Phil Collins, Michael Jackson. Do tego dochodzi jeszcze Blue Cafe, Katy Perry, Eminem i „Waka Waka” Shakiry.

Na uwagę w tym mainstreamowym zestawieniu, który pasuje do słuchacza Radia Zet, zasługuje 50 Cent i jego „Candy Shop”, czyli piosenka o owocnej wizycie w burdelu. Ciekawy wybór repertuarowy jak na kandydata z listy partii konserwatywnej.



Po tych wyznania bałem się zakładki „film”. Nie zawiodłem się: Lisa Gerrard jest „Lisą Gerard”, a Andrzej Wajda jest reżyserem „Potopu”, który „otwarł się o Oscara". Kandydatka przyznaje, że lubi „Włatców móch”. Jeśli chodzi o literaturę, jest bezwzględna: chwali się znajomością zestawu lektur szkolnych ze szkół ponadgimnazjalnych.

Telewizja też ją kształtuje: „Jestem fanką Szymusia i jego programu Szymon Majewski Show. Ma facet dystans do polityki i … do siebie. Lubię też zasiąść przed telewizorem dla Bilguuna Ariunbaatara, sympatycznego reportera rodem z Mongolii o skomplikowanym nazwisku”.

Kandydatka wyznaje, że jest uzależniona od internetu. Boję się, jakimi linkami mogłaby to wesprzeć.

Później mówi o tym, że czyta prasę, nawet tę podłą, ilustrowaną: „Dzięki temu wiem, że Kuba Wojewódzki chciałby mieć dziecko, ale nie może bo .. wybiera zdecydowanie za młode dziewczyny. Lub, że ciężarna Katarzyna Skrzynecka chciałaby pracować do samego porodu. Itp.”

Cieszmy się tymi cytatami, dopóki jeszcze są, choć - jak się mawia - cache Google'a jest pamiętliwy.

End credits, bo ciężko o puentę



Na koniec przydałby się jakiś radykalny cytat z ks. Skargi, ale nie sięgnę po tę skarbnicę wiedzy, bo nie jestem wyborcą PiS-u.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz