poniedziałek, 9 września 2013

Obudźcie mnie, kiedy się skończy

1.
Nie jestem więźniem tego bloga, piszę, kiedy mi się podoba.



2.
Sytuacja z Cafe Draże mocno mnie zdołowała. Zaraz po tym, jak właściciele knajpy i ich przyjaciele zakończyli pierwszy dzień protestu przeciwko zamknięciu kawiarni, zadzwoniła do mnie poetka, która drżącym głosem wyrecytowała świeżo napisany wiersz związany z tą sprawą.

Ma prawo teraz czuć się oszukana. Urzędnicy przeszli jak walec po właścicielach Draży, stwierdzając, że od października 2012 trwało postępowanie administracyjne w sprawie sprzedaży alkoholu bez zezwolenia, które zakończyło się werdyktem niekorzystnym dla Draży. W kawiarni można było kupić kawę z wolnego handlu, wspierając tym samym pracowników z Brazylii i Argentyny. Jednocześnie – jak się dowiedziałem – barmani pracowali tam na śmieciówkach. Czyli można jednak pomagać anonimowym pracownikom z Ameryki Południowej, a ruchać na kasie biednych studenciaków z Torunia.

Lokal padł ofiarą napaści – kilkunastu małolatów w kapturach obrzuciło budynek butelkami po piwie, skroili kilka banerów, które później demonstracyjnie spalili. Nikt nie wezwał policji, więc oprócz kilku doniesień prasowych nie ma żadnej oficjalnej dokumentacji na ten temat. Jak tu walczyć z urzędnikami i narodowcami, kiedy nielegalnie handluje się alkiem, a w momencie zagrożenia swoich klientów nie dzwoni się do bastardów? Dziecinada.

3.
Na ulicy, którą codziennie pokonuję w drodze do pracy, jest ogrodzenie. Narodowcy i punkowcy prześcigają się w hasłach, którzy z nich bardziej kolaborują z policją. „Naziole i policja jedna koalicja” - diagnozują anarchiści. Nacjonaliści przekreślają nacjonalistów i piszą, że jednak anarchiści i policja to jedna koalicja.

4.
Nacjonaliści i kibole z uciechy zacierają ręce. Dowiedzieli się, że po ich ataku Galeria Nad Wisłą kończy działalność. Nie będzie nikt dzieciaków lewacką sztuką manierował. Artyści po jednym incydencie podkulili ogon pod siebie jak licho. Nie mają zamiaru się bronić, nie chcą manifestować, łatwo przełknęli porażkę.

„Tango down”, krzyczy kibolstwo. „Cafe Draże załatwili za nas urzędnicy, artyści sami się wyprowadzili z działek na Przybyszewskiego. Teraz walniemy w etnolale z Kulturhauza, narkodidżejów z NRD i ład narodowy przywrócimy na Bydgoskim”.

To się zaczyna, panowie i panie z Grupy Samokształceniowej byłej Galerii Nad Wisłą. Nie nauczyliście się jednej rzeczy: Jeśli trzymacie się z dala od polityki, polityka przychodzi do was i rozbija wam krasnale w ogródku.

Ta sytuacja wymaga zdecydowanych środków: manifestacji, oświadczenia prezydenta Torunia, poważnych zobowiązań ze strony policji i straży miejskiej, a nie uczonego namysłu nad przeciętną sztuką studentów sztuk pięknych. W przeciwnym razie staniemy się drugim Białymstokiem.

5.
Tofifest bije rekordy żebrolajków. Teraz organizatorzy tego zdecydowanie najciekawiej rozwijającego się toruńskiego festiwalu zamarzyli sobie, żeby film o naszym mieście zrobił Woody Allen. Zachęcają do wysyłania e-maili, które zbiorą i wyślą do reżysera.

Niezły pomysł jak na akuszerów kongresu kujawsko-pomorskich filmowców. Kongres brzmi dumnie – proponowałbym od razu coś mocniejszego niż spotkanie, panel albo dyskusja. Synod brzmi zdecydowanie najlepiej.

6.
Przy każdej większej postaci czuwają statyści, ciury obozowe, które nie mają nerwu i talentu, aby walczyć na pierwszej linii frontu. W zasadzie nie wiadomo, czym oni się zajmują i jak ich w towarzystwie zajawiać. Piastują jakieś niewyraźne stanowiska, mają mgławicowy zakres obowiązków. Wyglądają i reprezentują. W knajpach zabawiają brzydką koleżankę ofiary, którą złowi ich mistrz.

7.
Rondo w ciągu Szosy Bydgoskiej, u zbiegu z ulicą Mickiewicza, będzie nosiło nazwę „Polaków Poszkodowanych przez Rzeszę Niemiecką”. Wyobraźnia podsuwa rozmaite scenariusze wypadków, które mogłyby się rozegrać w tym miejscu. Dwóch poszkodowanych na Rondzie Polaków Poszkodowanych przez Rzeszę Niemiecką. Pijany kierowca skosił latarnię na Rondzie Polaków Poszkodowanych przez Rzeszę Niemiecką. Nagi student spał na Rondzie Polaków Poszkodowanych przez Rzeszę Niemiecką. Ulice mają nazwy po to, aby coś upamiętniać i żeby się nie pogubić. Rzeczywistość dopisuje do tego historie.

Na szczęście na rondach nikt nie mieszka.

8.
Uroczystość otwarcia mostu będzie kosztowała 600 tys. zł. Gdzie jest problem? To za dużo czy za mało? Gdy przyjmiemy, że nauczyciel dyplomowany zarabia przeciętnie 3,1 tys. zł brutto, czyli 37,2 tys. zł brutto rocznie, wyjdzie nam, że w czasie kilkugodzinnej gali Toruń wyda 16 pełnych rocznych etatów nauczycielskich. Można przyjąć, że za te pieniądze wyżywi się 16 toruńskich rodzin.

9.
Lubię patrzeć w toruńskie niebo, rozjaśnione od fajerwerków. Psy przerażone ujadają, koty chowają się pod łóżkami, w pięć minut w powietrze idą moje roczne zarobki.