W mieście astronoma Mikołaja Kopernika, na ulicy kosmonauty Jurija Gagarina, odbędzie się wyjątkowy multimedialny show. Pięćdziesiątą rocznicę pierwszego lotu człowieka w Kosmos, przypadającą 12 kwietnia 2011 roku, Toruń będzie świętował w spektakularny sposób. Między budynkami Auli UMK i Rektoratu zostanie ustawiony efektowny boom box, wykorzystywany podczas najlepszych światowych wydarzeń muzycznych. Scenerią spektaklu będą budynki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, na których zostanie zaprezentowana projekcja w technice mappingu 3D.
- czytamy na oficjalnej stronie internetowej akcji - http://www.godzinaczterdziesciosiem.pl/
Witrynę otwiera marny filmik - udźwiękowiono go chyba tosterem, tak podła jest jego jakość. Te całe artystyczne mambo dżambo, które mnie zapewne ominie 12 kwietnia, niewiele mi mówi. Boom box – jak się zdaje - to taki większy magnetofon ociekający światełkami i tanim blingiem, który zwykle nosiło się na ramieniu. Chyba że naszym animatorom chodziło o to:
Widowisko typu światło-dźwięk kosztować będzie podatnika 300 tys. zł. To nieco mniej niż jedna trzecia puli pierwszego konkursu na dotacje dla organizacji pozarządowych zajmujących się w Toruniu kulturą; 50 tys. więcej niż dofinansowanie Tofifestu; jedna piąta budżetu teatralnego Kontaktu. 2777 zł za minutę widowiska, jak wyliczyli internauci.
Ale na szczęście to zabawa interaktywna:
Podaj swój wzrost, a tak jak Gagarin przekroczysz nowe granice! Twoje dane zostaną przetworzone na sygnał binarny i wysłane w Kosmos przez astronomów z toruńskiego Planetarium. Adresatem kodu będzie gwiazda, która 50 lat temu wysłała światło w stronę naszej planety. Dzisiaj na nie odpowiadamy. Gwiazda ma swoją planetę, istnieje więc szansa, że za pół wieku ktoś odbierze nasz przekaz!
300 tys. zł wydane na akcję mającą upamiętnić nie to, że Gagarin i loty kosmiczne poszerzyły ludzką wyobraźnię o świecie, ale to, że pierwszy kosmonauta był podłego wzrostu. Zastanawiam się, jak wyglądała praca w TAK, które zapewne gorączkowo szukało pomysłu na hasło i oprawę rocznicy wyczynu radzieckiego pioniera kosmosu. „Był kurduplem! Dlaczego wcześniej o tym nikt nie pomyślał?!” - wykrzyknął w intelektualnej ekstazie jeden z sowicie opłacanych toruńskich animatorów kultury, a oczy jego współpracowników w zespole kreatywnym pojaśniały albo ze wzruszenia, albo ze słabo ukrywanej zazdrości. To było autentyczne satori, dźwięk pojedynczej klaszczącej dłoni.
96 uczestników akcji postanowiło oddać swoje dane osobowe aplikacji TAK na Facebooku. Dzięki temu informacja o ich wzroście znajdzie się w kosmosie.
You killed us all.
Załóżmy, że te 50 lat świetlnych od nas jest planeta zamieszkana przez inteligentne istoty. Załóżmy, że ta cywilizacja jakimś dziwnym trafem odczyta toruńską wiadomość i zobaczy zapisany binarnie ciąg liczb od 150 do 200. Załóżmy, że przedstawiciele tej starożytnej kultury należą do grona kosmicznych pacyfistów, którzy jedynie popukają się w czoło, odczytując sygnał wprawdzie pochodzący od istot rozumnych, ale pozbawiony całkowicie treści. Co innego gdyby to była rasa niszczycieli, która zinterpretowałaby nasz komunikat jako odliczanie do ewentualnej inwazji. Miejscowy senat z miejsca podjąłby decyzję o wyprzedzającym uderzeniu na małą planetę, która śle im zakamuflowane groźby. Herszt kosmicznych żołnierzy przecież wcale nie musi się różnić od Busha.
Po 100 latach pojawi się na naszej orbicie potężna flota. Hymnem Ziemi na kilka krótkich chwil stanie się: