Nie mam wątpliwości, że na zgliszczach starań o ESK powstanie Toruńska Agenda Kulturalna. Wake up, the game is rigged. Urzędnicy opisują działania Toruń 2016 tak, jakbyśmy znaleźli się na krótkiej liście polskich kandydatów do europejskiego tytułu, i wielokrotnie mijają się z prawdą. A tymczasem instytucja wniosła naprawdę niewiele do toruńskiego życia kulturalnego. Całkowicie odpowiada za blamaż w walce o ESK – przede wszystkim z powodu aplikacji, z której przebija infantylna refleksja na temat miasta.
Kolejne sukcesy? Największe nadzieje wiązaliśmy z festiwal światła Skyway, który miał szansę na błyskotliwą karierę. Pierwsza edycja w 2009 roku pokazała, że w Toruniu można robić duże i mądre wydarzenia z pogranicza sztuki i nauki z udziałem kilkunastotysięcznej widowni. Druga odsłona była pomyłką. Zawiodła przede wszystkim organizacja – publiczność nie mogła połapać się w programie i narzekała na niski poziom artystyczny, a twórcy głośno utyskiwali na podły budżet.
Toruń 2016 nadal nie może przeboleć porażki Pampeluny. W lipcu 2010 odbyła się lokalna mutacja bezkrawego San Fermin pod Krzywą Wieżą. Miało być wesoło i barwnie, a było smutno i nudno – znacznie wyższą temperaturę i oprawę artystyczną mają niektóre grille. Styczniowe obchody Święta Trzech Króli – również wzorowane na hiszpańskich - to żenująca w gruncie rzeczy parada, na której z otwartego cadillaka prezydent może pozdrowić tłum. W tym momencie wypada współczuć Bajowi Pomorskiego, którzy tak naprawdę stał się zespołem eventowym Urzędu Miasta. Dzięki kolejnym takim wydarzeniom parada staromiejskim ulicami nie kojarzy się z czymś odświętnym, jest raczej popisem małej inwencji.
Biuro chwali się tym, że pozyskało duże dotacje na swoje działania. Tak? Z programu „Miłosz 2011” nie dostanie ani grosza, a jego pomysł na „Polską prezydencję 2011” otrzymał 31 punktów na 70, które dałyby im dotację. Gorsze wnioski napisali tylko autorzy projektów „Esencja Suwalszczyzny” i „Golgota Polska”.
Nie przejdzie mi przez gardło pełna nazwa tej instytucji. Agenda zbyt mocno kojarzy mi się z filią. W sumie do nonszalancji językowej w związku z ESK zdążyłem się już przyzwyczaić - Toruń 2016 chętnie reklamuje cykl „Dysputy Nawarryjskie”. Nawarryjski. Czy jest takie słowo? A może powinno być „nawarski”?
Aby grać w toruńskiej orkiestrze, niektórzy muszą przejść 17-letnią intensywną edukację artystyczną. Zarabiają później na ogół 1500-1700 zł. W TAK tymczasem będą pracowali ludzie najlepiej opłacani w toruńskiej kulturze. To nawet nie jest najgorsze. Instytucja, której misja ewidentnie się skończyła i której zadania z lepszym skutkiem mogłyby wykonywać inne jednostki, nie dostała nawet reprymendy. Żaden grom nie zabrzmiał, żaden stołek się nie zachwiał. W przypadku toruńskich urzędów nie wiem, co trzeba zrobić, żeby wylecieć z pracy. Brak profesjonalizmu nie wystarczy.
Dla użytkowników FB bonus – fotoreportaż z jednej z imprez Toruń 2016 (impreza na Krakowskim Przedmieściu)