Jak wiadomo, w Toruniu działa złota piętnastka, która zajmie się pracą nad przetargiem do strategii kultury. Z tego, co wiem, samo jego konstruowanie było całkowitą partyzantką. Urzędnicy przy okazji różnego rodzaju dziwnych uroczystości proponowali zacnym toruńskim mężom członkostwo w tym zespole – ktoś właśnie zastanawiał się, czy na jego bankietowym talerzyku spoczywa listek bazylii czy innego egzotycznego ziela, a tu nagle zaskakiwał go urzędnik z niezwykle śmiałą propozycją współpracy z gminą miasta Toruń. Z ustami pełnymi strawy za pieniądze podatnika nie mówi się zazwyczaj „Nie”. A później urzędnicy ex cathedra przed dziennikarzami ogłosili, kto się włączył do tej grupy i co będzie w niej reprezentował. I nie było jak tego prostować. Tak przynajmniej uważają ludzie, których carskim ukazem wciągnięto do zespołu.
Michał Zaleski chwalił się, że w tym zespole zachowano parytet jedynie pięciu przedstawicieli samorządu lokalnego. Na liście znalazł się jednak Krzysztof Koman, rzecznik jego komitetu w zeszłorocznych wyborach samorządowych, oraz Michał Staśkiewicz, członek rady prezydenckiej. Nie sądzę, aby należeli do największych krytyków poczynań administracji Zaleskiego w tym gronie. Nie oczekiwałbym od nich propozycji rewolucyjnych zmian albo śmielszych analiz, jak wygląda toruńska kultura. Obecność Komana w tym zespole zadziwia o tyle, że przedstawia się go jako „animatora kultury”. Cóż, z racji wykonywanego zawodu raczej znam się na małostkach lokalnego życia artystycznego, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć żadnej udanej inicjatywy firmowanej przez lidera zespołu H5N1. W grupie znalazł się też prof. Piotr Klugowski, ale znów pamięć mnie zawodzi, jeśli chodzi o zaangażowanie dziekana wydziału sztuk pięknych UMK w lokalny światek kulturalny.
Proporcje strony rządowej i opozycji są nieco inne niż oficjalne deklaracje urzędników. W razie ewentualnych głosowań można zapewne liczyć na votum seperatum Tomasza Cebo, Ryszarda Kruka i Katarzyny Jaworskiej, choć nie byłbym do końca pewien co do ich jednomyślności w wielu sprawach. Zastanawia mnie to, jaką pozycję zajmie Marek Żydowicz, który w zasadzie przez lata był zaciekłym krytykiem poczynań administracji, ale ostatnio jego relacje z prezydentem się znacznie ociepliły. Zakończył się spór o zegar na nowomiejskim zborze. Jego wskazówki stały albo biegły w przeciwnym kierunki w proteście przeciwko urzędnikom. To tak jakby pleban chciał coś koniecznie zrobić na złość wójtowi. Niezwykle prowincjonalna kłótnia, która chyba doskonale definiuje to, w jakim mieście żyjemy.
Jak wielu słusznie zauważyło – w grupie zabrakło przedstawicieli instytucji utrzymywanych przez samorząd województwa. Nie ma nikogo z Teatru Horzycy, Galerii Wozownia, Muzeum Etnograficznego, Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury, Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka, mimo że to niezwykle istotne instytucje na mapie kulturalnej całego województwa.
Spróbuję zatem stworzyć dream team, który reprezentowałby wszystkie środowiska. Zrezygnowałem z parytetu: pięciu przedstawicieli oficjalnej kultury na dziesięciu reprezentantów pozarządówki. Moim zdaniem zespół powinien być w dużym stopniu niezależny od urzędu, który i tak zapewne będzie miał ostatnie słowo, jeśli chodzi o redakcję dokumentów przetargowych.
Magiczna piętnastka:
Witold Chmielewski – to jeden z najbardziej rozsądnych głosów w debacie publicznej w mieście. Nie boi się wygłaszania opinii niepopularnych. Bez wątpienia autorytet, którego zdania chętnie słucha środowisko.
Krzysztof Ćwikliński – najbardziej znany toruński poeta byłby gwarantem, że miasto nie zapomni w przetargu o środowisku naukowym i literaturze.
Dobrila Denegri – w oryginalnym zespole nie ma ani jednego przedstawiciela CSW. Dlaczego nad strategią kultury nie mógłby pracować obcokrajowiec?
Zbigniew Derkowski – trudno byłoby wyobrazić sobie to grono bez dyrektora wydziału kultury.
Katarzyna Jaworska – szefowa Tofifest od wielu miesięcy stara się otworzyć w województwie Regionalny Fundusz Filmowy. To byłby potężny zastrzyk pieniędzy nie tylko dla filmowców, ale również dla muzyków, dźwiękowców, aktorów, scenografów, itp.
Paweł Kołacz – wzór obywatelskiego zaangażowania.
Grzegorz Kopcewicz – instytucja lokalnego światka muzycznego.
Michał Korolko – nie ma większego w regionie autorytetu w sprawie funduszy unijnych od obecnego wicemarszałka województwa, który w przeszłości był pierwszym dyrektorem CSW.
Maurycy Męczekalski – organizuje Blues Meeting, Jazz Od Nowa Festiwal, Klamrę, Buum Poetycki. Kierowana przez niego Od Nowa powinna wyznaczać standardy prowadzenia klubu studenckiego.
Jadwiga Oleradzka – chyba nie trzeba wystawiać rekomendacji dyrektor jednego z najważniejszych festiwali teatralnych w tej części Europy, która w dodatku od tego roku zorganizuje zupełnie nowy festiwal o bardzo interesującej formule. Szefowa Teatru Horzycy nie stroni od krytyki poczynań samorządu. Od całkowitego blamażu uratowała projekt sali koncertowej - bez jej interwencji mielibyśmy nieużyteczny koszmarek, przygotowany do prezentowania bizantyńskich widowisk.
Romuald Pokojski – doświadczenie Wiczy w prowadzeniu Gdańska w walce o tytuł ESK z pewnością przyda się w Toruniu. To, że nie znalazł się w prawdziwym gronie ekspertów, jest wielką pomyłką.
Tomasz Szlendak – niewątpliwie najbardziej wyrazisty humanista na toruńskim uniwersytecie. Jego analizy miejscowej kultury po prostu przerażają. Bo czy nie przeraża Was to, że większość studentów toruńskiej wszechnicy nie chce, aby w mieście zagrały Strachy Na Lachy albo Kult, tylko koszmarny Feel?
Andrzej Szmak – dyrektor BTCM zna się na kulturze i ma raczej złe doświadczenia ze strategią promocji opracowaną przez Eskadrę. Po stronie urzędu potrzeba wyrazistych zawodników, a nie tylko arbitrów elegancji, urzędniczego bełkotu i lizusostwa.
Joanna Scheuring-Wielgus – na miejskich debatach jest znakomicie przygotowana, mimo że mówi o trudnych sprawach, zawsze zachowuje zimną krew. Czysty konkret, który miażdży wielu debatowych krzykaczy.
Marek Żydowicz – obecność szefa jednej z najważniejszych europejskich imprez filmowych gwarantuje, że nie będzie nudy na posiedzeniach.
bo nie pozwoli wybitny J.W. naczelny!
OdpowiedzUsuńKrzysztof Ćwikliński? Co najwyżej dostanie kolejne pieniądze na nigdy nie zrealizowany projekt twórczy, jak np. tom wierszy o Toruniu. On nikogo nie jest w stanie reprezentować poza samym sobą, zresztą nikt mu nie da mandatu, bo w swoim środowisku jest znany aż za dobrze.
OdpowiedzUsuńOd tego jest blog własnie :-)
OdpowiedzUsuńPołowa z tego dream teamu jest zbyt kumata, by dać się uwieść podchodami urzędników.
OdpowiedzUsuńA Jacek Chmielewski wyzbył się anonimowości i od razu jakiś taki delikatniejszy się zrobił.Nie gryzie Zaleskiego.
OdpowiedzUsuńNie do wiary! Całkiem przypadkowo się dowiedziałem dziś a takiej "15" i opcji wydania 100 tysięcy złotych na "kulturalne" pomysły zerżnięte od innych miast. Jako żem zwykły zjadacz chleba i zarazem "prywaciarz" w branży kulturalnej mam spore opory. Opory aby sobie wmówić, że jakiś tam drobny odsetek pieniędzy z płaconych przez mnie podatków, zostanie dobrze dalej przemielony.
OdpowiedzUsuń