sobota, 31 grudnia 2011
Dobrze, że to się skończyło
Rok 2011 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.
Rok 2011 był rokiem rozczarowań i utraty złudzeń, egoizmu, który wygrał z duchem zbiorowości, okopania się na swoich pozycjach, a nie zdobywania przyczółków na liniach wrogów. To był pierwszy rok, który Toruń przeżył bez marzeń o tytule Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Wiele nadziei wiązałem z Turkusową Rewolucją - w tym roku wrzenie zupełnie wygasło. Rewolucja strąca głowy i zmienia hierarchie, ta jednak wybrała drogę legitymizacji ancien regime. W Toruniu marzenia o zmianie środowisko artystyczne postanowiło oddać politykom i profesjonalnym firmom zajmującym się marketingiem miast.
W Bydgoszczy jest zupełnie inaczej – środowisko podpisało z władzami miasta pakt, który nakazuje administracji ciągłe i progresywne wsparcie instytucji, organizacji pozarządowych i artystów. Wytargowało dla siebie dwa miliony złotych i wszystko wskazuje, że w przyszłym roku ten trend się utrzyma. W tym czasie Toruń postanowił zachować status quo – pobieżna lektura budżetu na 2012 rok mówi jedno: nie zmieni się nic. A jeśli w finansowaniu kultury nic się nie zmienia, kultura bieduje.
Bydgoszcz – te wyśmiewane przez torunian Kielce województwa kujawsko-pomorskiego – będzie najmocniejszym i najbardziej dynamicznym ośrodkiem w regionie. Niewykluczone, że wielu naszych artystów będzie pracowało przede wszystkim na rzecz wielkiego sąsiada.
Zastój w Toruniu się pogłębi. Turkusowe eNeRDe będzie promowało swoich didżejów. Studenci znów niczego nie zrobią. Artyści będą narzekali. Toruńska Agenda Kulturalna – spadkobierca instytucji, która pogrzebała nasze szanse na 2016 rok – wybroni się znów przed zamknięciem. CSW wyda wszystkie swoje pieniądze na jedną nieistotną wystawę i przez kolejne miesiące będzie robiła prezentacje związkowej sztuki. Do Od Nowy przyjdzie mniej widzów. Dwór Artusa, Toruńska Orkiestra Symfoniczna, Wozownia, CK Zamek Krzyżacki raz na jakiś czas pozwolą sobie na coś ciekawego. Środowiska nie będą już dzieliły konflikty, nie będzie konkurencji, nie będzie wymiany idei – będzie cichy żal nad własną małością przy pięćdziesiątce wódki w Kontrapunkcie albo w jeszcze gorszym miejscu.
Toruń stanie się zwykłym, niespełna dwustutysięcznym miastem w kraju, którego władze boją się mówić o kryzysie. Najsilniejsi wyjadą.
Gdyby przyjąć, że władze Torunia miewają równie apokaliptyczne myśli, nieco nowego sensu nabiera przyznanie najwyższego miejskiego odznaczenia Wiesławowi Smużnemu - artyście, który fetyszyzuje wszystkie ładne liczby: daty typu 12.12.12 i godziny typu 10.10. Czyżby prezydent przeczuwał, że to najstosowniejszy i ostatni moment, żeby przyznać mu to wyróżnienie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
kolejny post pełen nadziei i pozytywnej energii ;)
OdpowiedzUsuńTrochę więcej wiary w ludzi... Panie Redaktorze!
OdpowiedzUsuńEee tam, mój dobry kolega ze studiów w 2011. najpierw miał proces o ochronę dóbr osobistych z jakąś Niemką broniącą honoru swego syna esesmana, potem dowiedział się, że ma raka, a na koniec odeszła od niego żona. Gorzej to miał tylko Rysiek z Klanu, który dramatycznie pytał jeszcze kilka dni temu: "co wy robicie w Sylwestra, bo ja nie wiem, czy dożyję".
OdpowiedzUsuńW Olsztynie jeszcze większa pustynia: spotkałem niedawno człowieka z Palermo, który stwierdził, że już niczego nie napisze, bo na sprzedawaniu koszulek w dwa tygodnie zarobił więcej, niż wyniosła kwota za ostatnią powieść. Inny z kolei dalej nie obsługuje Żydówek w teatrze pod batutą niedoszłego posła-komunisty. A reszta, czy raczej resztówka? Brakuje.
Grzegorz na szczęście można grać ;)
OdpowiedzUsuń"będzie cichy żal nad własną małością przy pięćdziesiątce wódki w Kontrapunkcie" - ja na szczęście nie piję już.
OdpowiedzUsuńPost pokazujący to, czym Toruń tak naprawdę jest.
OdpowiedzUsuń"w tym roku wrzenie zupełnie wygasło" - wcale nie. Jest wrzenie. Wklejam na tablicę Enerde turkusową grafikę "Popieram Hecera" i ktoś ją... kasuje.
OdpowiedzUsuń